wtorek, 19 lipca 2011


Nie potrzebuję pomocy. Każdy musi mieć siłę, żeby radzić sobie sam. Poszukuję jej, bo nie chcę być słaba. Mimo wyciągniętych rąk, sama idę przez życie izolując się od ludzi. Nie widzę ich, nie słyszę ich, nie zauważam ich. Może dlatego, że życie polega na samotności.. Lubię samotność i ciszę. Pozwala mi żyć i trwać w tym.. w Tobie. Widzę tylko Ciebie. Wszystko jest takie małe i nieistotne, tylko nie Ty. Wiem, dziwnie myślę, dziwnie się zachowuję. Ale żyję prawdą. Chyba to się liczy. Żyję prawdą i rzeczywistością bo Ty nią żyjesz. I kiedy znikniesz, wszystko się zmieni. Będę szukać pomocy u wszystkich napotkanych osób. Choć nikomu nie będę ufać tak jak Tobie.. Ach, nikomu nie będę ufać. Ale.. bez Ciebie komu ja powiem, jak żyję, jak powoli umieram? Sądzę, że jak już ostatecznie znikniesz, pomoc zaniknie. A ja sobie nie poradzę. Wmawiam sobie, że jestem silna, że sobie poradzę. Ale to złudzenie, które będzie trwało, dopóki nie odejdziesz... Z jednej strony chcę, żebyś odszedł, bo nie umiem sobie poradzić, nie umiem z Tobą rozmawiać jak dawniej..a z drugiej strony pragnę, żebyś był. I ta druga strona jest o wiele silniejsza. Więc co mam robić? Pozwolić Ci odejść, czy zatrzymać Cię za wszelką cenę? Nie wiem... Ale pewnie to, co Ty uznasz za słuszne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz